U mnie dzieci już wysłały list do Świętego Mikołaja. Z
własnej inicjatywy. Za miesiąc w końcu przychodzi więc musi mieć czas na
przygotowanie. Gdy Święty spędza intensywne godziny na czytaniu listów od
dzieci z całego świata, u nas w domu też widać efekty jego obecności (lub jego
pomocników – aniołków czy Rudolfa whatever).
Zacznijmy od wysyłania listów. Gdy w nocy Święty Mikołaj
zabiera list do siebie, to zawsze zostawia coś dla jego nadawców. W tym roku
zostawił każdemu po lizaku. Jak zostawił, to znaczy że był...
Poza tym, wiem już że jeden z pomocników Świętego Mikołaja
pisze już list do moich dzieci, w którym w imieniu swojego szefa podziękuje
dzieciom za listy i zapewni o tym, że już planują podróż do Polski. Całe
szczęście… To wszystko po to, bo Święty Mikołaj jest wyśmienitym pedagogiem i
wie jak zbudować napięcie oczekiwania i stopniowania wrażeń. No i przypomnieć
dzieciom, że trzeba się grzecznie zachowywać.
Nie wiem jeszcze czy gość specjalny za miesiąc odwiedzi nasz
dom, aby osobiście spotkać się z moimi pociechami, ale wiem że prezenty będą.
Bo były grzeczne. Ho-ho-ho...