Kuchnia świąteczna jest jak świątynia, która tętni życiem na
długo przed świętami. Sprzątanie, lepienie, mielenie, pieczenie, gotowanie,
smażenie, próbowanie, doprawianie a potem jedzenie. Potrawy świąteczne to jazda
obowiązkowa.
Pamiętam bardzo dobrze pewne wakacje, właściwie to już ich
końcówkę. Były już wtedy grzyby w lesie i na obiad były pierogi z farszem
grzybowym. Pierwszy kęs i… okrzyk „wigilijne!” Smaki i zapachy łączą nas niemal
na całe życie z sytuacjami. Nigdy tak dobrze nie smakuje kapusta z grochem jak
w Wigilię. Nigdy tak dobrze nie smakuje (wpiszcie sobie co chcecie), jak w
Wigilię. Pewnie dlatego, że nigdy w ciągu roku tego nie przygotowujemy. A nawet
jak przypadkiem się pojawi na stole (jak moje pierogi z grzybami), to i tak
skojarzenie będzie jedno. Ale mogą być i złe emocje i skojarzenia.
Pamiętam Wigilie, gdy był przygotowany kompot z suszu. Będąc
małym chłopcem bardzo go nie lubiłem (i do tej pory za nim nie przepadam), no
ale był. Co robić. Bardzo mi się chciało pić a tu tylko ten „wędzony” kompot. Teraz
w swojej rodzinie na Wigilię robię kompot z różnych owoców (suszonych też), ale
aby był dla mnie smaczniejszy dodaję cytrusów, dużo pomarańczy, trochę cytryny
i mandarynki. No i czasem tajemniczy składnik, po którym kompotu nie mogą już
pić dzieci. Ktoś powie – złamał tradycję! To nie smakuje jak ten za dawnych
czasów! Na Wigilię robimy też pierogi z jagodami. Dla dzieci. One nie zawsze
zjedzą to co jest innego na stole. Ktoś powie – złamał tradycję. Jest jeszcze
wiele innych kulinarnych zwyczajów, które są złamaniem tej oficjalnej tradycji.
Jestem przekonany, że tak jest w każdym domu. I co z tego, że nie smakuje jak
za dawnych czasów? Teraz mamy lodówki, eksport, import, sklepy, mrożonki… nie
musimy wszystkiego suszyć lub kisić aby przetrwać zimę. Czasy się zmieniają.
Czy to złamanie tradycji? Bynajmniej. To tworzenie nowej.
Święta są po to, by świętować i dobrze wspominać. Jedzmy to co lubimy! Łączmy
stare z nowym. Ciekaw jestem czy w jakimś domu jest pizza wigilijna?