licznik

Nie kończmy świąt!

Najbardziej denerwująca mnie mądrość ludowa: święta, święta i po świętach. Zawsze słyszę ją gdzieś w okolicach wieczoru pierwszego (sic!) dnia świąt! Już w poniedziałek przed świętami słyszałem w radiu: Proszę państwa, za tydzień już będzie prawie po świętach… Skąd się to bierze u ludzi, że święta, do których tak dużo przygotowań czynią, tak szybko chcą kończyć?

Mam na to oczywiście swoją teorię. Nie umiemy świętować, bo nie rozumiemy tych świąt. Spinamy się maksymalnie w Wigilię, no może jeszcze do obiadu świątecznego a potem…? Potem już przecież prawie po świętach. Można zdjąć krawat, wejść w swoje codzienne kapcie i zacząć wracać do normalności. Myśleć nad tym jak zgubić nadmiar świątecznych kilogramów i co zrobić na sylwestra.
Po co zatem spinaliśmy się na Wigilię? Po co robiliśmy dobrą minę, skoro to była zła gra? Choinka jeszcze stoi. Kolędy jeszcze tu i ówdzie słychać. Może warto zastanowić się nad tym, czy można coś zatrzymać z tego wigilijnego klimatu.

Nie kończmy świąt!

Skoro udało się w Wigilię, skoro udało się w święta, to może uda się także w inne dni? To nic, że może wiele z uprzejmości i uśmiechów była na siłę, była udawana. Bo przecież nie można się w Wigilię pokłócić! Ale skoro udało się zachować pozory uprzejmości i serdeczności w jeden lub dwa dni, to spróbujmy poudawać w kolejne. Czy nie na tym polega świętowanie cały rok? Ostatnio zostałem o to zapytany. I pomysłów na świętowanie cały rok jest wiele, ale ten jest chyba najlepszy.

Na pewno warto postanowić sobie od dziś, że to co zazwyczaj robię w Wigilię i święta dla ludzi, robię od dziś na co dzień. Wiem. Może być sztucznie. Wiem. Może być dziwnie. Ale może koło Wielkanocy już przestanie. A za rok na Wigilię nie będziemy się już spinać, bo wejdzie nam to w krew. Trzymam kciuki gdzie trzeba, aby każdy, kto czyta, za rok nie musiał mówić tego okropnego: święta, święta i po świętach.

Święta, święta i po świętach
nikt już o nich nie pamięta.
Zjadłem placki, zjadłem babki,
całowałem ciocię w łapki.
Zjadłem wilię, zjadłem barszczyk
i już jestem o rok starszy,
po śledziku i sardynce
w pustym miejscu po choince.
(ks. Jan Twardowski, Rozmyślania wujka po świętach)